środa, 23 grudnia 2009

...used to be so happy...

...wspomnienia jak fotografie gromadze na picasie... patrzac na nie czasami az trudno mi uwierzyc, ze potrafie sie tal szeroko usmiechac. powinnam czesciej robic sobie terpaie "zdjeciami". brakuje mi chyba tych "few special moments". chyba nawet bardziej niz bardzo. keep smiling :) :) :) musze chyba zrobic sobie kolaz z usmiechnietych zdjec :) zeby w gorszych chwilach moc na nie spojrzec i nie zapominac o dobrych chwilach...

piątek, 11 grudnia 2009

...rain in Vienna...

...Ostatnimi czasy nie mam czasu na pisanie, nawet gdybym bradzo chciala – nie ma takiej opcji nie znaczy to, ze nie dzieje sie nic. nieznaczy to tez, ze juz nigdy nie bede pisac J chwilowo praca zdominowala moje zycie. Brutalnie. Do tego stopnia, ze wyjedzajac na urlop bylam chora. Osiem godzin w pociagu do wiednia spedzilam w objeciach Morfeusza. Jest jeden plus takiej sytuacji – nie mialam czasu sie nudzic J sen dziala podobno uleczajaco J teoretycznie powinnam byla zostac w domu i sie kurowac ale jakos nie bylam w stanie zrezygnowac z wizyty w Austrii, ale to jest akurat oczywista oczywistosc... a teraz pada deszcz... aaaa i snieg widzialam :)


Love is gone so tomorrow can wait -> moje motto ostatnimi czasy. Kompilacja dwoch tytulow kawalkow guetty. Przykre ale prawdziwe. Niebezpiecznie, gdy cos trwa wieczenie, bo w koncu from all eternal things love last awhile. Do czego to sie odnosi? Do wszystkiego. Doszlam ostatnio do wniosku, ze... Rozmawialysmy ostatnio z Katarzyna o milosci... nie byla to przyjemna rozmowa dla niej... z moja mala pomoca odpowiedziala sobie sama na pytania, na ktore chyba nie chciala znac odpowiedzi. Z pewnoscia nie chciala....
Jakis czas temu mialam przyjemnosc udac sie z Katarzyna na otwarcie nowego klubu tanecznego w Wawie. Idea fajna, ale sam event do kitu. Pierwsze Rozczarowanie Kasi- driniki nie byly za free J to akurat bylo do przewidzenia, ale niech zyje naiwonosc J potem bylo juz tylkocoraz gorzej dlatego tez trzeba bylo zmienic lokal J pamietam jak dzis, ze swojego czasu bardzo negatywnie wypowiadalam sie o paparazzi. Dzis moge powiedziec: dawno i nieprawda. Na dzien dzisiejszy jest dla mnie namiastka sky baru. Jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma. Dlatego tez w tym roku nie bedziemy pic w moje urodziny a Mexicanie tylko w papparazzi J czujcie sie juz zaproszeni w koncu to juz niedlugo J znow bede starsza o rok. Mam nadzieje, ze w nadchodzacym roku bede tez madrzejsza. Chcialabym z calych sil. Beznadziejnosc pewnych sytuacji zmusila mnie do refleksji i wyciagniecia pewnych wnioskow. Miejmy nadzieje, ze konstruktywnych. A wszystko zaczelo sie od... o tym moze innym razem. Wkazdym razie patrzac na zdjecia z imprezy firmowej dochodze do wniosku, ze musze sie znow zaczac odchudzac!!!!! Mam za grube r amiona i mowie calkiempowaznie ;) niemniej jednak jakkolwiek nie mialoby byc dalej i cokolwiek nie mialoby sie wydarzyc mstrowa impreza firmowa uratowala mi zycie... na moment. Ale zawsze :)

... o szyby deszcz dzwoni... a w wiedniu leje deszcz... kap kap plyna deszczu krople ;) zimno. znow wroce do Polski z parasolka :) czas ruszac na zakupy :) w zeszlym roku tez bylam w tym samym czasie w Wiedniu. wtedy wszystko mialo inny wymiar. a teraz? teraz znow zaczynam tracic serce do tego miasta...


napisze wiecej... jutro :)

do nastepnego

piątek, 6 listopada 2009

...konwulsyjny ból codziennego biegu...


...w jednym z moich ostatnich maili napisalam, ze juz nigdy nic bedzie takie samo. I po czesci chyba rzeczywiscie nie jest. Nawet adres mailowy na ten moment jest inny. Korporacyjny. Ja i moj korporacyjny komp jestesmy niemal nierozlaczni... Na szczescie next week w srodku tygodnia bedzie jeden extra dzien wolny. Nigdy nie sadzilam, ze tak bardzo bede sie cieszyc z Swieta Niepodleglosci. Jestem chyba przemeczona. Nawet chyba z pewnoscia, ale co zrobic. Dla higieny psychicznej a moze tak naprawde z innych wzgledow wrocilam do nauczania niemieckiego (dzieki czemu mam miesiecznie jedna extra pare butow bez wyrzutow sumienia – i wyszlo szydlo z worka ;) – niemniej jednak dzieki Bogu moge o sobie powiedziec wszystko, ale nie to, ze jestem fashion victim. mam slabosc do butow. i spodnic. no dobra moze skoncze to wyliczanie, bo sie jeszcze zaraz wezmie i okaze, ze jestem shoppaholic. szkoda, ze nie przyszlo mi zostac tze „celebrytka” -> zawodowy lans alez to musi byc meczace. ale zeby nie bylo, ze taki straszny pustak ze mnie... wlasnie sobie przegladam „fashion magazine” -> nie to zebym sama byla nabyla tenze kwartalnik droga kupna sprzedazy. O nie nie nie nie nie. Wypraszam sobie. To jest najabrdziej „dziwny”/”extravagancki”/”zabawny” prezent imieninowy jaki przyszlo mi otrzymac w zyciu. no ale do sedna... otoz tak sobie przegladam to lub/i czasaopismo, ogladam buty, az tu nagle reklama wiosek dzieciecych. Ciekawe czy smutna mina dzieciaka ze zdjecia ma poruszyc sumienie „pustakowego” snoba, ktory azeby uspokoic swoje prozniacze ego przekaze te kilka plnow na zbozny cel?!? Btw ciekawe ile ta organizacja pozytku publicznego musiala zaplacic za „miejsce na swoja reklame”?!? watpie, zeby bylo za free, aczkolwiek moge sie mylic – niemeniej jednak zdaje sobie rowniez sprawe z tego, ze jednak mimo calej mojej namietnosci to wielkim swiatem rzadzi pieniadz, niestety. Z czystej ciekawosci chcialam sprawdzic w stopce redakcyjnej jaki jest naklad tego tytulu, ale nie ma to tamto. Nie ma taniej lansy!! Od konca gazety jest czesc dla mezczyzn!!! Metrosexualnych?!? -> i o tak o wlasnie dotarlismy do konca dygresji na pol maila. Dygresji o niczym. no coz sie pije, sie zyje, sie sprzeda butelki, sie ma. Aj!!! Swoja droga nie powiem, zeby przegladanie tego periodyka nie bylo inspirujace. wstyd sie przyznac, no ale... lektura zainspirowala mnie do... odchudzania :D oczywista oczywistosc). Niemniej jednak... niedlugo minie rok od momentu kiedy wrocilam do PL. Dwanascie miesiecy, a walizki wciaz stoja i czekaja. Na co? Moze na lepsze jutro? Jedna nawet nie jest rozpakowana... jakos nie mialam czasu od kiedy przyjechalam z wiednia jej rozpakowac... no coz... kolekacja letnia i tak na nic mi sie nie przyda... wiec moze tak postac do przyszlego roku... w koncu mamy ladna zime tej jesieni ;) . Nie przypominam sobie, zebym kiedykolwiek wczesniej widziala snieg w pazdzierniku!! Zmiany w klimacie sa przerazajace. Niedlugo snieg bedzie padal w lecie. A wczoraj znow padal snieg!!! Lubie jak pada snieg. Lubie jak pada snieg noca. Wtedy fajnie widac platki sniegu w swietle latarni. a dzis znow deszcz zagral o szyby i mimo, ze biurko nie stoi inaczej ja non stop bez stopu az pulsuje wszystko.




Karolkowych...



K.


niedziela, 27 września 2009

...Late night trying write...

I’m still loving you like it was the first time
I’m still loving you like it was the first time (Like the very first time)
Ayo I’ve been there, right here on them Bow streets
Late nights tryna write, Mum saying go sleep
A king here, raising well within my own feet
Dealing with the mainstream, thank the Lord daily
I’m sincere, and I’ve been from the start
Ask Dyl, ask Will man I’ve had it in my heart
So I’ve dropped tears, cos everything’s changed
Reminiscing them days tryna turn the page
Cos I’ve been around the world, I’ve seen so many places
Living the life, I worked so hard to make it
Trading the world for money, stars and power
Living my life at a hundred miles an hour
I’m in love with you like it was the first time (Like the very first time)
I’m still loving you like it was the first time (Like the very first time), yeah
You must be joking, don’t tell me that it’s over
I’m driving the scene forward, I’m a chauffer
It’s open, so come we all enter
Tired of being in the back, now we’re centre
We’re chosen, but they’re telling us we’re selling out
All we wanna do’s open doors now hear me out
We’re frozen, cos they left us in the cold
Only right I took my chance, now I’m bringing it home
Because I...
Cos I’ve been around the world, I’ve seen so many places
Living the life, I worked so hard to make it
Trading the world for money, stars and power
Living my life at a hundred miles an hour
I’m in love with you like it was the first time (Like the very first time)
I’m still loving you like it was the first time (Like the very first time), yeah
Ayo I dive in, and now I’m swimming in the deep end
And I’ve been gone since the weekend
So how’s your week been
Without me how you keeping
Well this is comeback season...
Well this is comeback season
I call it comeback
I’ve seen the whole map
And I’ll be back by the evening
Heyyyyy...
I’m still loving you like it was the first time (Like the very first time)
I’m still loving you like it was the first time (Like the very first time)

...na najdalszej z gwiazd...

...skonczyl sie swiat, wszystko przestalo istniec?!? niestety nie. mam wrazenie, ze usiadl na mnie slon. nie moge oddychac. jak ja "kocham" to uczucie. oddychanie sprawia fizyczny bol. reakcja obronna organizmu. zawsze mnie to zastanowialo. odwrocenie uwagi od innych opcji. [swoja droga sam fakt, ze moj organizm reaguje tak a nie inaczej to cud. dobrze, ze moj chory umysl nie wpadl na to, ze mozna sobie robic sznyty. samookoleczenia sie na szczesci nie rozumiem. w sumie idee rozumiem... blizny niby maja przypominac o tym co bylo. tylko po co? zycie i tak zostawia wystarczajaco duzo blizn na duszy czy tez na sercu... a pamietac nalezy tylko to co bylo dobre. z reguly tak jest. nie zmienia to jednak faktu, ze zazwyczaj jak sie wali to wszystko na raz. prawo serii? byc moze. mimo wszystko nie mam ochoty zaglebiac sie w to wszystko. moj maly rozumek zdaje sie nie ogarniac. zycie jest zbyt skomplikowane? zycie? a moze ludzie? w koncu to ludzie ludziom zgotowali ten los. i ciagle robia to samo. i pozdro600. hh zawsze i wszedzie aktualny... podobno na smutki najlepszy jest sen. dlugi zimowy sen. gorzej tylko jesli ktos cierpi na bezsennosc... ktos mi kiedys powiedzial, ze: "jesli myslisz, ze los sie do ciebie usmiechnal, mylisz sie. on sie z ciebie tylko smieje". o ironio i swieta naiwnosci! sa jednostki, ktore twierdza, ze jestem nieprzystosowana do zycia. widze za duzo, slysze za duzo, mowie za duzo, czuje za duzo. i to wszystko mnie gubi. mimo ze ostatnio dosc skutecznie zamknelam sie w pudelku i nie chcialam z niego wyjsc a co za tym idzie dostep do mnie rowniez byl ograniczony ;) [szczerze mowiac wzielam przyklad z rafala. on opanowal to do perfekcji. potrafi bardzo skutecznie odciac sie od calego swiata. bardzo egoistyczne podejscie aczkolwiek skuteczne. dystans. dystans do pewnych sytuacji sie budzi. teraz tez zamknal sie w sobie. nie ma go juz od dwoch tygodni. znow sie wyludnilo w moim swiecie. przynajmniej nie musze juz mowic o samotnosci wsrod tlumu ;)]. ja i moj wlasny swiat plus 22 % vat. nie zmienia to jednak faktu, ze anywhere I'm I still remember, anywhere I will go, I will not forget...

niedziela, 8 marca 2009

...chodz ze mna na specer w deszczu...

...deszcz zagral o szyby... strach przed swiatem... po jakims czasie jedynie bol jest inspiracja...

środa, 8 października 2008

...

heute habe ich beschloßen Blog auf Deutsch zu schreiben. Ich finde, es ist eine gute Idee, denn je länger ich in Deutschland bin, desto schlechter ist mein Deutsch. na aber... heute habe ich über den sinn eines satzes nachgedacht. ich kann nicht verstehen, wie man jemandem sagen kann, dass er diese Person liebt, aber weiss nicht was damit machen soll. Das weiß ich auch nicht. Für mich ist es einfach. Wenn ich jemanden liebe, oder wenn ich in jemanden verliebt bin, dann will ich mit dieser Person sein. Oder?? Irre ich mich?? Eigentlich ist das Leben einfach, nur Menschen komplizieren es. Heute ist das Wetter ist ausgezeichnet. Die Sonne scheint und es ist sehr warm. Wie immer aber habe ich meinen mantel mitgenommen. Hier kann man nicht sicher sein, ob das Wetter sich während des Tages nicht ändern wird :) heute aber haben wir hier in Stu goldenen Herbst. Ich würde gern sagen, den polnischen goldenen herbst. aber ich bin leider nicht in polen. letztens denke ich zu viel nach, deswegen manchmal bin ich traurig. einerseits möchte ich zurück nach Hause fahren, andererseits möchte ich hier bleiben. Alles hat gute und schlechte seiten. jede entscheidung verursacht, dass wir auf etwas verzichten müssen. ich finde, dass man im Leben das machen soll, was das Herz sagt.

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

... moving mountains ...

...ostatnio kiepsko toleruje ludzi szczesliwych...